Już za chwileczkę, już za momencik, czyli najbardziej wyczekiwana przez najmłodszych pora roku: zima. Sami dobrze wiemy, jak wielkim przeżyciem i wyzwaniem była dla nas styczność z mrozem i pierwszym śniegiem. Z jednej strony dyskomfort spowodowany lodowatą materią pod kurtką, a z drugiej świetna, pełna emocji zabawa na sankach, łyżwach czy podczas lepienia bałwana. Cóż, z pewnych rzeczy się nie wyrasta, a uśmiech pozostaje.
Kiedyś to była zima!
Niejeden z nas pamięta kiedy, jako dziecko, z niecierpliwością odliczaliśmy dni do grudnia. Następowała wtedy kumulacja wszystkiego co piękne w oczach brzdąca: trzeszczący pod stopami śnieg, ogrom zimnego puchu spadające z nieba i gałęzi świerku czy długie sople, odbijające promienie słońca. Oczywiście, smaczku dodawały zbliżające się święta. Nie znam dziecka, które nie wyobrażałoby sobie w tym czasie, że jest wspaniałym rycerzem, pogromcą śnieżnego smoka lub złej czarownicy, które przywdziewając pikowaną zbroję i wełniany hełm dosiada swego saneczkowego rumaka i wyrusza by uwolnić księżniczkę. Na drodze piętrzyły się przeszkody: pułapki, lodowe tafle jeziora opóźniające pościg, armia wroga atakująca śnieżną amunicją, a także śniegowe potwory z marchewkowymi nosami.
Na takie okoliczności, nieodłącznym towarzyszem był miecz. Zależnie od rangi wojownika broń przywdziewała różne właściwości: miecze szklane, kryształowe, świetlne- każdy był wyjątkowy, silny i (przynajmniej w wyobraźni dziecka) niezniszczalny. Nasz rycerz był niezwyciężony, a wyzwolone księżniczki wdzięczne wybawcy, obdarowywały go pierniczkiem, a przy odrobinie szczęścia nawet kubkiem kakao.
Dzisiaj, chociaż z sentymentem wspominamy dawne czasy, to jednak wiemy, że czekające na nas pułapki to zwyczajne zaspy, a strażnicy broniący dostępu do warowni smoka to po prostu bałwany. Nawet księżniczką czekającą z ciepłym napojem i przekąskami okazywała się mama. Niemniej, warto było się natrudzić i przetrwać całą tę wyprawę by ujrzeć jak się uśmiecha. Nierzadko pragniemy powrócić do beztroskich chwil zabaw z dzieciństwa, ale szybko pocieszamy się, że przecież nasze potrzeby możemy zaspokoić nawet teraz.
Z górki na pazurki!
Jako dzieci toczyliśmy zimowe boje i wyruszaliśmy na wyczerpujące wyprawy by ratować królewny, zdobyć nagrodę od samego króla lub (co chyba jeszcze ważniejsze) uratować święta. To były najczęstsze priorytety, i chociaż dziś możemy być pewni, że nasza księżniczka będzie zawsze gotowa podarować nam słodycz, a strażnik świąt jest o wiele silniejszy niż mógłby na to wskazywać jego wygląd i czerwone wdzianko, wciąż jesteśmy żądni przygód. Po latach rzadko ulegamy dziecięcemu głosikowi wewnątrz nas. Decydujemy się na zabawę przeznaczoną przede wszystkim dla dorosłej i odpowiedzialnej rzeszy. By spełnić swoje zimowe potrzeby wybieramy się w miejsca, gdzie śnieg i mróz są dostępne cały czas. Wielu decyduje się na wyjazd w polskie, piękne góry, jednak spora część pasjonatów oraz osób, które mogą sobie pozwolić na wyjazdy zagraniczne korzysta z dobrodziejstw Francji, Włoch czy Niemiec.
Turystyka zimowa Europy to przede wszystkim narciarstwo, snowboarding oraz tzw. trackingi czyli zimowe wędrówki po górach. Termin narciarstwa jest nam ogólnie znany. Jednak nie każdy wie, że wyjazdy na narty nie opierają się jedynie na zjechaniu w jednym kawałku z górskiej trasy, mając do dyspozycji dwie deseczki i patyczki. Istnieje kilka rodzajów narciarstwa. Jest to m.in. turystyka narciarska opierająca się na grupowych wycieczkach z wykwalifikowanym przewodnikiem, skialpinizm czyli połączenie narciarstwa i alpinizmu- zjazdy te są niebezpieczne i powinny decydować się na nie jedynie te osoby, które posiadają doświadczenie i umiejętności na wysokim poziomie.
Dla najbardziej zaawansowanych propozycją jest narciarstwo helikopterowe (spadochronowe): narciarz transportowany jest na tereny pokryte dziewiczym śniegiem i pod okiem ratowników zdobywa zjazd. Ten rodzaj sportu zimowego nie jest stosowany we wszystkich krajach. Najpowszechniejszy jest m.in. w Kanadzie, Szwecji czy Austrii. Trasy snowboardowe są podobne do tych przeznaczonych dla narciarzy. Najbardziej widoczna różnica to rzecz jasna wykorzystywany sprzęt. Ze względu na wysokie obłożenie turystów w okresie zimowym zarówno wyjazdy narciarskie jak i wyjazdy snowboardowe należy planować z dużym wyprzedzeniem.
Aby uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek, należy zacząć przygotowywać się już na kilka miesięcy przed planowanym wyjazdem i jeszcze latem lub jesienią dokonywać rezerwacji w hotelach. Dobrze zorganizowane wyjazdy na narty czy wyprawy trackingowe to nieodzowny element udanego wypoczynku. Mimo iż na miejscu znajdą się sklepy i wypożyczalnie specjalistycznego sprzętu, warto przemyśleć zakup własnego, który posłuży nam dłuższy czas, a na dłuższą metę okaże się bardziej opłacalną inwestycją niż wypożyczony towar.
Podsumowanie
Na stokach liczy się przede wszystkim bezpieczeństwo nasze i towarzyszy. Odpowiedni i sprawny sprzęt to jedno, warto również zadbać o ubiór. Ważna jest praktyczność i funkcjonalność, nie dobry wygląd. Wybierając się w góry inwestujmy przede wszystkim w rękawiczki, czapkę i szal, termoaktywną bieliznę, getry, spodnie chroniące nie tyle przed zimnem co wiatrem, ochraniacze na buty i dolną część spodni (tzw. stuptuty), wełniane skarpety oraz buty za kostkę dodatkowo ocieplone wkładkami. Jako uzupełnienie warto zaopatrzyć się rozpinane okrycie oraz ciepłą i wiatrochronną kurtkę.
0 komentarzy